„Skrócony tydzień pracy” to hasło coraz bardziej popularne w mediach społeczno-politycznych oraz na różnych forach. Większość rozmówców entuzjastycznie podchodzi do tematu, ponieważ nie jest nowością, że każdy z nas wolałby mniej czasu pracować zachowując przy tym wynagrodzenie na tym samym poziomie. Podobnie jak większość z nas, o ile nie wszyscy, woleli by być młodzi, piękni i bogaci, a nie – starzy, szpetni i ubodzy. Spójrzmy jednak na zagadnienie przez pryzmat biznesu, gospodarki, korzyści długoterminowych większej lub mniejszej grupy społecznej.
W cywilizacjach wschodnich koncepcja przyszłości jest zasadniczo odmienna niż w bliższym nam Starym Świecie. Jeżeli powiemy Chińczykowi, że dana czynność przyniesie korzyść za 100 lat i, być może, jej beneficjentami będą jego wnuki, a może nawet całkiem obce osoby, to on to zrobi. Bo potrzeba bycia pożytecznym będzie mocniejsza niż chwilowa niedogodność. W Japonii, po katastrofie elektrowni w Fukushimie, zgłosiły się setki emerytów, którzy nie zważali na zagrożenie chorobą popromienną. Zakładali, że za lat kilka lub kilkanaście i tak ich nie będzie na tym świecie, więc co za różnica? Metoda Kwestionariusza Przyszłościowej Perspektywy Czasowej* zapewne jednoznacznie wskazałaby odmienne przemyślenia i preferencje cywilizacji bliższej naszej szerokości geograficznej. W tym momencie wydaje się więc, że skoro wszyscy (czyli większość) chcą mniej pracować, to tak, prędzej czy później, będzie również w Polsce. Après nous le déluge.**
Jednak czy z punktu widzenia pracodawcy skrócony czas pracy może się opłacać? Co to dokładnie oznacza i jakie efekty przynosi? Spójrzmy na kilka przykładów z różnych krajów, aby lepiej zrozumieć to, jak wpływa on na pracowników i ich pracodawców.
Wiele firm w różnych krajach na całym świecie przeprowadzało eksperymenty, testując krótszy tydzień pracy w celu zwiększenia efektywności i poprawy jakości życia pracowników. Na przykład w Szwecji, badania nad krótszym tygodniem pracy zostały przeprowadzone w ramach projektu pilotażowego pod nazwą „Rok Pracy Krócej”. Wyniki były pozytywne, a większość firm zgłosiła poprawę wydajności i zadowolenia pracowników. W Wielkiej Brytanii, firma Shake Shack wprowadziła krótszy tydzień pracy na próbę. Pracownicy twierdzą, że mają więcej czasu na spędzanie z rodziną i przyjaciółmi, a ich poziom stresu uległ znacznej redukcji.
W Polsce również eksperymentuje się z krótszym tygodniem pracy. Na przykład, firma Semahead przeprowadziła test krótszego tygodnia pracy w ciągu miesiąca. Skutkował on zwiększeniem wydajności o 20% i poprawą zadowolenia pracowników z pracy.
Badania wynikające z powyższych eksperymentów wskazują, że krótszy tydzień pracy może przynieść wiele korzyści zarówno dla pracowników, jak i pracodawców. Oto niektóre z najważniejszych wyników, które zostały zgłoszone przez firmy biorące udział w badaniach:
Oprócz korzyści dla pracowników, eksperyment z skróconym tygodniem pracy może przynieść korzyści również dla samych firm. Według badań przeprowadzonych przez firmy, które brały udział w eksperymentach, pracownicy pracujący krótsze tygodnie są bardziej produktywni i mniej zmęczeni. Oznacza to, że praca wykonywana przez nich jest wydajniejsza i efektywniejsza. Ponadto, mniejsza ilość czasu spędzanego w biurze może przyczynić się do zmniejszenia kosztów operacyjnych i poprawy równowagi między pracą a życiem prywatnym pracowników.
Eksperyment z krótszym tygodniem pracy jest obecnie realizowany w wielu krajach, a liczba firm biorących udział w nim nadal rośnie. Niemniej jednak, nadal wymaga to podjęcia pewnych wyzwań i przysparza trudności. Jedną z nich jest zastąpienie pełnego tygodnia pracy krótszym, tak aby zachować odpowiedni poziom wydajności i zadowolenia klientów. Czy na szerszą skalę i w każdej branży takie zmiany się sprawdzą?
Czy w zakładzie wulkanizatorskim, przykładowo, pracownicy są w stanie obsłużyć więcej klientów, aby móc skrócić czas pracy? Zapewne tak, o ile przejdą szkolenie w którymś z teamów Formuły 1, albo chociaż Formuły 3. Czy takie przeszkolenie pracodawcy się opłaci? Jest to bardzo prawdopodobne, ponieważ wprowadzenie takiego benefitu dla pracowników, bo w tej kategorii w tym momencie należy rozpatrywać pomysł, zdecydowanie poprawi jego konkurencyjność na rynku pracodawców. Zapewne zacznie też przyciągać najlepszych fachowców skuszonych również wizją pracy dla najlepszego zakładu w branży. Ponadto zwiększy jego obroty, bo pojawi się nowa dźwignia marketingowa. A w momencie ewentualnego skrócenia ustawowej roboczotygodniówki firma jeszcze powiększy przewagę nad konkurentami. Przy czym, trudno się oprzeć refleksji, że kto przegapi czas na zmiany, zostanie finalnie wyeliminowany z gry. A więc – szkólmy!
Co jednak, kiedy nasza organizacja nie ma perspektyw na poprawienie wydajności pracy. A przynajmniej tak może się wydawać? Wspomnieliśmy we wcześniejszym tekście, że czas pracy w Polsce i w Niemczech diametralnie się różni. Pracujemy zdecydowanie dłużej, a jednak PKB na głowę mieszkańca w obu krajach przemawia na naszą niekorzyść. Pomijając jednostkowe przypadki, kiedy zakłady produkcyjne tego samego koncernu w Polsce mają wyższą wydajność niż oddziały w innych lokalizacjach, to jednak rezerwy mamy spore. Rezerwy albo raczej – spore zaległości związane z kulturą i organizacją pracy. Może jednak w niektórych krajach, lub w niektórych firmach mogą sobie pozwolić na krótszy tydzień pracy, ponieważ lepiej tę pracę organizują?
Przestawienie całej gospodarki w krótkim czasie na skrócony tydzień pracy wydaje się czarnym snem ekonomisty. W tym momencie. Jednak kiedyś do tych zmian dojdzie. Podobnie jak doszło do wprowadzenia wolnych sobót: społeczeństwo bardzo chciało, a pracodawcy poprawiając organizację, planowanie i logistykę przeszli przez zmianę suchą stopą. Być może, w pierwszej kolejności, zostanie wprowadzone ograniczenie możliwości pracy w nadgodzinach. To wymusi na pracodawcach zmiany. Lepiej przygotować się do nich wcześniej. A potem, kto wie… Może jednak będziemy piękniejsi i bogatsi. Bo młodsi to już raczej nie.
* FTPQ (Future Time Perspective Questionnaire) – Fingerman, Perlmutter, 1995.
**Après nous le déluge* – (franc.) – po nas choćby potop.
Zapraszamy też do obserwowania nas na LinkedInie i Facebooku gdzie regularnie pojawiają się ciekawostki z zakresu rozwoju pracowników.